Tumblr Mouse Cursors

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 12

Przytuliłem ją mocno do siebie. 
Po raz kolejny nie wiedziałem co mam robić. Lubiłem Niall'a, ale to co zrobił było okropne. Nie wiem czy ona mu to wybaczy.
- Wiesz jak trudno jest stracić osobę, którą na prawdę się kocha? - zapytała ochrypłym głosem
- Może... Oboje wiemy, straciliśmy rodziców - po chwili namysłu odpowiedziałem.
- No tak, przepraszam
- Nie, to nic - siedzieliśmy wpatrzeni w zachód słońca. Mery dalej była smutna...
~perspektywa Mery~
Jak on mógł mnie zostawić. Czy ja zrobiłam coś nie tak?
Kiedy Harry wrócił do swojego pokoju położyłam się na łóżku. Próbowałam zasnąć, ale za każdym razem śniły mi się koszmary. Gdyby Niall tu był... Chciałam o nim zapomnieć, ale nie potrafiłam.
Nie udało mi się zasnąć. Leżałam wpatrzona w wspólne zdjęcie. Jego oczy, jego włosy, jego uśmiech... były wspaniałe. Kochałam go... ale nie wiem czy on mnie. Gdyby mnie kochał... nie ważne.
Od jego wyjazdu minęło bardzo dużo czasu. Z dnia na dzień Niall'a było coraz mniej w moim życiu.  Udało mi się wrócić na studia i nie miałam czasu na namysły. Do domu wracałam koło ósmej wieczorem,  jadłam coś i szłam spać. Ta dzienna rutyna bardzo mnie denerwowała. Zycie Harrego nie było inne, ale był plus - przestał imprezować i wziął się za naukę.  Niedługo miał mieć testy na zakończenie szkoły... aż trudno uwierzyć, że ten czas tak szybko miną.
Ponieważ ciężko pracował postanowiłam zrobić  mu niespodziankę...
Zebrałam jego stary zespół (bez Niall'a oczywiście).
~perspektywa Harrego~
Na całe szczęście Mery już zdążyła zapomnieć o Niall'u... a może mi się tylko tak wydawało?
Tego dnia wróciłem wcześniej do domu. O dziwo był otwarty. Spiąłem się i wszedłem.  Ku mojemu
 zdziwieniu na kanapie siedział znajomy blondyn.
- Niall? - zapytałem, ale byłem przekonany, że to on. Blondyn odwrócił swoją głowę i spojrzał w moim kierunku.
- Tak. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - powiedział lekko zachrypniętym głosem
- Nie, tylko muszę ci coś powiedzieć. - chciałem zacząć, ale do domu weszła moja siostra. Ominęła Niall'a wzrokiem i poszła do siebie do pokoju.
- To co chcesz mi powiedzieć?
- Już nic. - chciałem mu wszystko wygarnąć, ale się powstrzymałem - Chyba musisz z nią porozmawiać?
- Tak, wiem. - odpowiedział i skierował się w stronę jej pokoju.
- Może poczekaj aż ona zejdzie. - nie chciałem żeby Mery się zesresowała. Byłem bardzo ostrożny, po tym co on jej zrobił. Nie rozumiem dlaczego wrócił.
Nagle Mery zeszła do kuchni, zrobiła sobie herbaty i trzymając gorący kubek, usiadła na kanapie. Zostawiłem ich samych.
~perspektywa Mery~
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej... chciałam wyjść i nigdy nie wrócić.
- Czego ode mnie oczekujesz? Że będzie jak dawniej? - zapytałam
- Nie, po prostu przyszedłem cię przeprosić. - z moich oczu popłynęły łzy
- Niall nie było cię przy mnie, kiedy potrzebowałem twojej opieki...
- Musiałem sobie wszystko poukładać... - nasza rozmowa była sucha, bez żadnych uczuć
- Okej - zagryzłam wargę - rozumiem. Dlaczego mnie nie uprzedziłeś. Wiesz jak ja się czułam. Myślałam, że... A z resztą... - zdenerwowałem się i zaczęły mi się trząść ręce. Gorąca herbata oblała moje palce i upuściłam kubek na ziemię.
- Wszystko dobrze? - blondyn zapytał z przerażeniem. Harry szybko zszedł do salonu i zaczął zbierać kawałki szkła.
- Mery, ja cię kocham. - z ust blondyna wydobyły się te słowa. Słyszałam je wiele razy, ale teraz poczułam coś innego niż do tond. Coś co mnie poruszyło, coś co dotarło w najgłębsze zakamarki mojego serca, coś co zmieniło moje myślenie. Rzuciłam się Niall'owi na szyję. Razem upadliśmy na miękki dywan. On lekko
musną mnie w usta.
- Obiecaj mi, że mnie nigdy nie zostawisz.
- Obiecuję... Już nigdy cię nie zostawię. - Niall powiedział to że spokojem. Harry tylko patrzył się na nas jak na nie wiadomo kogo. Byłam taka szczęśliwa. On wrócił...
Blondyn złapał mnie za rękę i poszliśmy do ogrodu. Było bardzo ciepło. Usiedliśmy na trawie. Niall zbliżał swe usta do moich. Kiedy się zetknęły było cudownie, na prawdę.
- Co robiłeś? - zapytałam go cicho
- Byłem w Irlandii... miałem parę spraw.
- Nie kłam Niall! Jakbyś załatwiał parę spraw powiedziałbyś mi o tym.
- Mery to nie rozmowa na teraz.  Porozmawiamy o tym jutro. Dobrze?
- Dobrze. - odpowiedziałam. Byłam bardzo ciekawa.
- A na razie muszę cię gdzieś zabrać. - wróciliśmy do domu założyłam kurtkę i wsiadłam do auta. Blondyn odpalił samochód i ruszyliśmy z piskiem opon. Jechaliśmy krętymi i wąskimi uliczkami Londynu. Czas mi się dłużył.
W końcu wyjechaliśmy z miasta i dotarliśmy na piękną łąkę. Wysiadłam z auta i poszłam przed siebie. Niall dobiegł do mnie.
- Co my tu robimy?
- Nie pytaj. Chodź lepiej. - po chwili marszu wyszliśmy na pobliski pagórek (tak mi się wydawało). Po drugiej stronie znajdowało się wielkie... urwisko.
- Niall, czy ty zwariowałeś?
- Spokojnie, zobacz nasz instruktor już idzie.
- O co chodzi, chcę wiedzieć.
- Będziemy skakać ze spadochronem.
- Zwariowałeś. Ty jesteś nienormalny. Na prawdę. Jak chcesz to sobie skacz ja tam nie skaczę. - z moich ust zaczęło lecieć miliony słów.- Kochasz mnie? Jeżeli tak to mi zaufaj i przestań się drzeć.
- Robię to tylko dla ciebie.
- Tak. No chodź tu wariatko. - chłopak przyciągną mnie do siebie i mocną objął. Następnie pocałował w czoło i zaczęliśmy się ubierać w te dziwne kombinezony.
ON JEST NIE NORMALNY!!!

 *** TAK WŁAŚNIE WYGLĄDA CZWARTEK RANO. PO PROSTU KOSZMAR ZE MNĄ. MAM NADZIEJĘ, ŻE TO OSTATNI RAZ.
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA***

1 komentarz: