Tumblr Mouse Cursors

sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 9

Nie mogłem zasnąć. Myślałem tylko o tym, że ktoś uderzył moją siostrę. Następnego dnia poszedłem znowu na policję. Tym razem nic nie mogli mi powiedzieć. W końcu odczekałem 24 godziny.
- Dzień dobry! Chciałbym zgłosić porwanie. - powiedziałem do pierwszego lepszego policjanta. Poszedłem za jednym i zacząłem wypełniać papiery. Nagle zadzwonił do mnie Niall.
- Gdzie jesteś stary? - zapytał chwiejnym głosem. Ja otworzyłem usta, ale blondyn nie dał mi dokończyć - nie ważne, szybko włącz wiadomości.
- Jestem na komendzie - powiedziałem
- Dobrze, nagram ci to. - dodał i rozłączył się. Od razu po wykonaniu zgłoszenia pojechałem do blondyna. Dzwoniłem chyba z piętnaście minut do jego drzwi. Nikt mi nie otworzył. Obszedłem dookoła dom i zauważyłem pokój Niall'a. Wziąłem szyszkę i zacząłem rzucać w jego okno, ale dalej nikt mi nie otworzył. Postanowiłem do niego zadzwonić.
- Kurwa! Gdzie ty jesteś człowieku? Miałem do ciebie przyjść.
- Spokojnie już ci idę otworzyć. - po chwili stania przed drzwiami blondyn mi otworzył. Zaprowadził mnie do swojej piwnicy. Miał tam utworzone małe studio nagraniowe i duży telewizor. Opowiedział mi, że tu chowa się przed rzeczywistością. Fajnie tam miał.
- To co miałeś mi pokazać? - zapytałem z ciekawością
- Przed południem przeglądałem różne kanały i natrafiłem na to. Patrz - zobaczyłem fragment wiadomości podpisany " Mamy potwierdzone informacje - porwano 20-letnią dziewczynę z Londynu". Przeraziłem się. Wybiegłem z domu Niall'a i poszedłem do domu. Blondyn przyszedł po mnie. Zobaczyłem jak w ręce trzymał torbę. Wyciągnął z niej jeden bilet samolotowy.
- Co to jest? - zapytałem
- Twój bilet. Lecimy do Afryki.
- Jak ty to załatwiłeś.
- Mam swoje sposoby - powiedział to z małym uśmieszkiem na twarzy i dodał - idź się spakuj.
- Jesteś najlepszy - skomplementowałem go. Musiałem się szybko uwinąć, bo samolot odlatywał już za półtorej godziny.
Ledwo zdążyliśmy na odprawę.
Ochroniarz nie chciał nas wpuścić ponieważ spóźniliśmy się pięć minut. Jak zwykle w takich sytuacjach się zdenerwowałem i zacząłem swoje przedstawienie, ale przypomniała mi się moja siostra i to jak się czuła tak się zachowywałem. Wrzuciłem na luz i zacząłem spokojną rozmowę.
W końcu nam się udało przekonać mięśniaka i przeszliśmy dalej. Usiedliśmy w samolocie i od razu zasnąłem. Obudziło mnie szturchanie Niall'a.
- Obudź się, już jesteśmy. - rozejrzałem się dookoła i ściągnąłem z siebie kocyk.
- Tak szybko? - zapytałem orientacyjnie i usłyszałem głos pilota - "Prosimy zapiąć pasy, za chwile lądujemy". Zapiąłem pasy i zrelaksowałem się. Nie lubię lądowania.
Wysiedliśmy i zabraliśmy swoje bagaże. Wyszliśmy z budynku lotniska i zobaczyłem całkiem inny świat.
Rozpadające się budynki zamiast drapaczy chmur, pełno ulicznych straganów.
Skierowaliśmy się w stronę jednego z lepiej wyglądających budynków. Weszliśmy do środka i podeszliśmy do "recepcji". Niall zaczął coś mówić i po chwili trzymał w ręce dwa kluczyki. Wyjechaliśmy windą na drugie piętro i poszliśmy do swoich pokoi. Na szczęście ze sobą graniczyły. Przebrałem się w dres i poszedłem do pokoju blondyna. Usiadłem na jego łóżku i zaczęliśmy wspominać różne sytuacje związane z moją siostrą. Niall opowiedział mi o tym jak wylał na nią kawę, a ja mu o tym dlaczego musiała uciec z randki.
Nazajutrz wstaliśmy rano i udaliśmy sie do miejscowej policji. Niall o dziwo umiał się z nimi porozumieć.
Powiedzieli, że najprawdopodobniej wiedzą gdzie jest przetrzymywana Mary i porywacze mogą zażądać okupu. Miałem trochę zaoszczędzonej kasy, ale od jakiegoś czasu z niewiadomych przyczyn zaczęło jej przybywać.
Podowiadywaliśmy się jeszcze paru innych informacji od miejscowych ludzi i zaczęliśmy poszukiwania na własną rękę... Afryka była wielka i musieliśmy robić wszystko co w naszej mocy. Widziałem, że chłopak mojej siostry bardzo się przeją, z resztą ja też. Czułem co raz bardziej, że jesteśmy bliżej. Z każdym dniem presja czasu wzrastała, ale jeden z policjantów w Londyn powiedział - "To będzie wyścig z czasem"...
Raczej się nie mylił...

***DRODZY MOI MILI, WRACAM Z NOWYM ROZDZIAŁEM. ZACHĘCAM WAS DO KOMENTOWANIA (KAŻDY KOMENTARZ BĘDZIE MNIE MOTYWOWAŁ DO DALSZEJ PRACY,NAWET TE "ŹŁE") I OBSERWOWANIA***

piątek, 14 lutego 2014

ROZDZIAŁ 8

Rano wstałem wcześniej aby pobiegać. Zjadłem małe śniadanie, przebrałem się w dres i wybiegłem z domu do najbliższego parku. Na miejscu usiadłem na ławce, ponieważ trochę się zdyszałem. Obok mnie usiadły dwie nastolatki.
- Patrz... to jest Harry - jedna z nich wyszeptała do drugiej
- Przepraszamy, czy da nam pan autografy? - zapytały chórkiem. Trochę mnie to zdziwiło
- Jasne, jasne... - odpowiedziałem. Trochę mnie zamurowało.
- Dzięki - odpowiedziała jedna. Po tym zdareniu postanowiłem wrócić do domu. Zahaczyłem jeszcze o piekarnię. Kupiłem drożdżówkę dla siostry.
- Już jestem! - krzyknąłem, żeby ją powiadomić. Nikt mi nie odpowiedział. Poszedłem do jej pokoju. Na biurku zobaczyłem jej telefon. Trochę się zdziwiłem, że go zostawiła. Zawsze go zabierała. Postanowiłem zadzwonić do Niallera.
- Hejka! - krzyknąłem z radością
- Cześć! - odpowiedział i dodał - Co jest?
- Nic, tylko się pytam tak orientacyjnie czy moja siostra jest z tobą?
- Nie, a co się stało?
- No właśnie nie wiem. Dobra dzięki... - już chciałem się rozłączyć
- Czekaj, CO SIĘ STAŁO. Zaraz tam będę - zakochani. Trochę się zmartwiłem. Zadzwoniłem jeszcze do Emili, pomimo tego, że jej nienawidzę. Uważam, że jest głupia.
- Cześć! Jest moja siostra? - zapytałem od razu. Miałem nadzieję, że tu ją znajdę.
- Nie, a co?- standardowa odpowiedź
- Nie ważne. Dzięki. - rozłączyłem się bo usłyszałem dzwonek do drzwi. Już myślałem, że to Mary, ale to był Niall.
- I co? Wiesz gdzie jest? - zapytał pełen obaw. Widziałem, że się zdenerwował.
- Nie, nie wiem. Powinniśmy iść na policję?
- Jak się nie pojawi w ciągu 24 godzin, czy jakoś tak. - odpowiedział - ale ja mam to gdzieś. Nie zamierzam czekać. - i poszedł do samochodu
- Czekaj na mnie - krzyknąłem i ubrałem bluzę. Ruszyliśmy z piskiem opon. Pojechaliśmy do mojego "znajomego" John'a Wait'a. Miał dziwną minę jak weszliśmy do jego biura. Dziwnie się czułem siadając na przeciw gościa, który mnie kiedyś zamkną.
- Witam! Szczerze mówiąc nie wiem po co pan tu przyszedł?
- Uszczęśliwieni pana, tym razem nie chodzi o mnie. - powiedziałem  z dumą - podejrzewam, że moja siostra została porwana
- To bardzo poważne podejrzenie, czy odczekaliście 24 godziny? - zapytał rutynowo.
- Nie, ale bardzo się o nią martwimy - powiedział ze spokoje Niall. We mnie się zaczęło gotować
- W takim razie nie ma rozmowy, trzeba odczekać. Przykro mi. - myślałem, że o zabiję
- Dobrze dziękujemy - powiedział Niall i skierował się w stronę wyjścia. Ja zostałem i zacząłem awanturę.
- Posłuchaj mnie gnoju. Ja nie wiem jak ty byś zachowywał się w takiej sytuacji, ale ja jestem wkurwiony. Wam się nic nie chce robić. Moją siostrę porwali jacyś psychopaci, a ty gościu siedzisz na czterech literach i gapisz się jak gdyby nigdy nic. Wiesz co o tobie myślę... Jesteś dupkiem, nic cię nie interesuje tylko pieniądze - rozkręciłem się, ale Niall mi szybko przerwał
- Nie warto - powiedział i klepną mnie w ramię
- Proponuję się uspokoić bo to może się źle dla pana skończyć.
- Dobra, wychodzimy. Nic tu po nas - powiedział Niall że spuszczoną głową. Zbierało mu się na bek. Mi też nie było do śmiechu.
Pojechaliśmy z powrotem do domu. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Przełączałem kanały bezsensu. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Niall zerwał się z krzesła i poszedł otworzyć. Okazało się, że to tylko chłopaki. Zayn usiadł koło mnie i powiedział
- Wszystko będzie dobrze...
- Wiem - powiedziałem z nadzieją
- Mam pomysł, zamówmy pizzę - krzyknął Lou. Ja zamyślony od razu się przestraszyłem. Na nic nie miałem ochoty. W myślach mówiłem "znajdę ją". To ona zawsze mnie pocieszała, dbała o mnie, a ja nie potrafiłem powiedzieć dziękuję. Życie jest "nie fair".
- Ej słuchajcie! - Liam otworzył mojego laptopa i mówił dalej - dziś rano przeglądałem różne stronki i natknąłem się na to - wpisał adres jakiejś strony - pisali, że przyjechali niedawno jacyś handlarze z Afryki i że są niebezpieczni. - już chciałem mu przyłożyć żeby się zamkną, ale nie chciałem spowodować kłótni.
- Tak Liam, ta informacja na pewno nam będzie potrzebna - powiedziałem z sarkazmem i poszedłem po jej telefon. Patrzyłem się w czarny ekran urządzenia prawie dwie godziny. Liczyłem na cud. W tym czasie Zayn'owi zachciało się sikać i poszedł do łazienki. Wrócił z małą karteczka w ręku. Szybko ją przejąłem i zacząłem czytać na głos.
" Harry, rodzice - Afryka, uważaj
                                   Mary"
O co chodziło? Czy to miał być jakiś szyfr? W mojej głowie krążyło pełno pustych wiadomości. Widziałem jej obraz, rodziców i to jak całuje się z Niall'em. Z mojego oka poleciała łza. wytarłem ją aby chłopaki nie zauważyli. Louis oparł swoja rękę na moim ramieniu.
Nagle telefon Mary zadzwonił. Wyświetlił się numer prywatny. Skierowałem swoją rękę w jego stronę, ale byłem za wolny. Wyprzedził mnie Niall. Powiedział, że ja zabiję człowieka, który dzwonił. Raczej się nie mylił.
Słyszałem co chwilę "mhy... tak...". Po kilku minutach rozmowy Niall dał na głośny.
- ... nic mi nie jest, ała - usłyszałem głos siostry
- Zostaw ją skurwysynie - krzyknąłem
- Znajdę cię, zobaczysz - powiedział blondyn ze łzami w oczach. Mary się rozłączyła.


***WIEM, ŻE KRÓTKI, ALE OBIECUJE SIĘ POPRAWIĆ. NASTĘPNE BĘDĄ DŁUŻSZE.
KOLEJNY WSTAWIĘ MOŻE JESZCZE DZISIAJ***

wtorek, 11 lutego 2014

ROZDZIAŁ 7

- Nie mogę w to uwieżyć - powiedziałem do chłopaków, stojąc przed wielkim budynkiem - to już dziś
- Strasznie szybko minęło - powiedział Louis z małym uśmiechem na twarzy
- Ja się trochę boję - dodał Niall i weszliśmy do środka. Była z nami moja siostra. Bardzo mi to pomogło.

Siedzieliśmy wszyscy w dużej sali z innymi uczestnikami. Niall powtarzał chwyty, a reszta słowa. Mary siedziała obok swojego chłopaka i mu przeszkadzała w graniu. Nagle do pomieszczenia wszedł pewien mężczyzna i powiedział:
- Zespół z numerem 3468 proszony jest na salę - od razu serce mi przyśpieszyło.
- Trzymam kciuki - powiedziała Mary i  dotknęła jeszcze lekko posiniaczonego oka. Niall podszedł do niej i pocałował ja w policzek.

Stanęliśmy przed tłumem ludzi. Blask reflektorów sprawił, że nie mogłem spojrzeć na jurorów, co ułatwiło mi sprawę.
- Jak się nazywacie? - zapytał miłym głosem Simon Cowell
- Jesteśmy One Direction - powiedzieliśmy chórkiem, a następnie przedstawiliśmy się po kolei. Po krótkiej rozmowie nadeszła chwil na, którą czekałem od dłuższego czasu...
Niall chwycił gitarę i zaczą grać naszą pierwszą piosenkę - Over Again
Kiedy śpiewałem swoją część wpadłem w trans. Nie mogłem przestać. Czułem, że dobrze zrobiliśmy, przychodząc tu.
- To było cudowne - powiedziała Sharon Osburne - wzruszyłam się... ale nie wiem czy to jest miejsce dla was. Trochę się zdziwiłem i już chciałem zapytać o co chodzi, ale Liam był szybszy.
- Dlaczego?
- Jesteście wspaniali, w to nie wątpię. O to chodzi. Na pewno dacie sobie sami radę, po tym co tu usłyszałam to wiem. Jestem na nie. - moje serce powoli zamieniało się w kamień. Popatrzyłem się na Mary wzrokiem zabójcy, a ona pomachała ręką. Miała chyba namyśli to żebym się nie przejmował. Resztę komentarzy brzmiało podobnie. Byłem rozczarowany. Nie tylko ja.
~ perspektywa Mary~
Nie wiedziałam jak pocieszyć chłopaków. Po naszym domu porozrzucane były pudełka po pizzy. Nie chciałam denerwować Harrego swoimi komentarzami, ale się odwarzyłam.
- Nie przyjmujcie się, tak miało być...
- Nie... Zawsze musisz coś takiego powiedzieć... "Tak musiało być albo nie twoja wina" czy coś w tym stylu. Nie znudziło ci się? - mój brat co raz bardziej mnie przerażał
- Jesteś okropny - nie wytrzymałam i z moich oczy popłynęły łzy. Pobiegłam do swojego pokoju. Zawsze to robiłam po kłótni z bratem czy czymś takim. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- To ja, Niall. Otwórz - nie miałam ochoty tego robić, ale...
- Ty też chcesz się na mnie wyżyć? - powiedziałam ochrypłym głosem
- Nie. Muszę cię gdzieś zabrać.
- Ale ja nie chcę. Zobacz jak ja wyglądam. Mam jeszcze tego piepszonego siniaka. Myślałam, że on się zmienił... - powiedziałam i wtuliłam się w ramiona blondyna. Było mi bardzo wygodnie. Siedzieliśmy tak dobre 10 minut. Nie chciałam żeby to się skończyło. Niall zawsze umiał mnie pocieszyć i rozśmieszyć.
- Nie przejmuj się nim, ja pogadam z Harrym.
- To nic nie da. Poczekaj, zaraz przyjdę. - pobiegłam na dół do Harrego i przytuliłam się do niego. Nad swoją głową usłyszałam
- Przepraszam... - to był dobry chłopak, tylko czasami nie panował nad emocjami. Wręczyła mu kopertę z napisem "idź się zabaw". Było w niej £100.

Po całym incydencie, przebrałam się, zakryłam siniaka drobnym makijażem i razem z Niall'em gdzieś poszłam. Byłam bardzo ciekawa gdzie, ale on nie wydusił z siebie nawet słówka. Prowadził mnie wąskimi uliczkami Londynu. W końcu doszliśmy na totalne odludzie. Była to łąka, płynęła przez nią mała rzeczka. Niall wyciągną z plecaka koc i usiedliśmy. Ja od razu zasnęłam, ale mój chłopak tego chyba nie zauważył i dalej gadał. Tak przynajmniej mi się wydaje.

Obudziłam się u siebie w pokoju. Nie wiedziałam jak. Zeszłym na dół i zobaczyłam pełno serpentyn i gości. "O co tu chodzi?" pomyślałam. Nagle uszłyszałam " niespodzianka" i dłużej się nie zastanawiałam. Kompletnie zapomniałam o tym, że mam urodziny. Podszedł do mnie Niall i wręczył mi małą torebkę. Nie chciałam jej otwierać więc położyłam ją na stole.
W tłumie gości zauważyłam Emilii. Przecisnęłam się przez ludzi i ona również dała mi małą torebkę. Zrobiłam z nią to samo co z poprzednią. Następnie zauważyłam chłopaków jak stają na podeście. Harry zaśpiewał mi "Happy Birthday", a ja się wzruszyłam. Zaczęli śpiewać piosenki.
Goście wyszli bardzo późno, ale o dziwo nie musiałam dużo sprzątać. Zostałam sama z Harrym.
Mój brat otworzył laptopa i
puścił jakiś film.
~perspektywa Harrego~
Następnego dnia umówiliśmy się razem z chłopakami w kawiarni. Musiałem chwilę na nich poczekać. Kiedy wreszcie byliśmy już wszyscy zaczęliśmy zamawiać.
- Przypomniało mi się jak ja pracowałem w kawiarni. - palną Niall
- Ty pracowałeś w kawiarni!? - zapytał ze zdziwieniem Liam
- Tak, ja pracowałem w kawiarni - odpowiedział z uśmiechem blondyn. W czasie ich rozmowy zobaczyłem grupę nastolatek, które przyciskały plakat z napisem "We Love One Direction" do szyby. Klepnąłem lekko Luisa, aby się odwrócił. Nie chciał uwierzyć. Szybko się zebraliśmy i wyszliśmy z kawiarnie. Dziewczyny zaczęły piszczeć. Wyciągały karteczki i długopisy żebyśmy im dawali autografy. Czułem się niezręcznie. Kiedy skończyliśmy wróciłem do domu.
- Mary nie uwieżysz. Siedzimy sobie w kawiarni i patrzęsię, a tu grupa nastolatek przyciska plakat z napisem "We Love One Direction". No to my wychodzimy, a te dziewczyny zaczynają piszczeć i proszą nas o autografy. - zacząłem mówić na jednym wdechu.
- Widzisz, jeszcze nie raz tak będzie... - uśmiechnęła się do mnie

***NA POCZĄTEK DNIA MACIE ROZDZIAŁ, NIE BÓJCIE SIĘ KOMENTOWAĆ. NAPISZCIE CZY CHCECIE DŁUŻSZE***

niedziela, 9 lutego 2014

ROZDZIAŁ 6

Przed występem w programie Harry postanowił zrobić imprezkę. Nie chciałam się wtrącać i tego wieczoru zostałam na noc u Emili. Około godziny trzeciej nad ranem ktoś zapukał do drzwi. Emili poszła otworzyć.
Trochę się zdziwiłam, kto to może być. Okazało się, że to tylko dostawca pizzy. Trochę się spóźnił. Zamawiałyśmy ją o ósmej wieczorem. No cóż. Szybko ją zjadłyśmy. 
Po posiłku poszłam do łóżka. Niestety mój brat nie dał mi zasnąć. Zadzwonił do mnie.
- Mary! Musisz tu przyjechać. - krzykną do telefonu. Ja trochę zaspana, ubrałam się i zamówiłam taksówkę. Udało mi się nie obudzić Emili. 
Podczas drogi nie myślałam o tym dlaczego wracam. Marzyłam tylko o tym żeby się położyć. Czułam jak moje powieki robiły się coraz cięższe i cięższe. Nawet nie zauważyłam, kiedy dojechałam do domu. Obudziłam się na kanapie. Patrzyło się na mnie pełno ludzi, a w sród nich był mój znajomy z Paryża. Przetarłam oczy, aby się upewnić czy niec nie pomyliłam. To był on. Jego głebokie błekitne oczy... nie dało się ich zapomnieć. Szybko usiadłam i tłok wokół mnie znikną. Został tylko Niall.
- Co ty tu robisz? - zapytałam. Chciałam się do niego przytulić, ale coś mnie pochamowało.
- Przyjechałem nareszcie. - nie mogłam w to uwierzyć - udało mi się. Od twojej koleżanki dowiedziałem się gdzie mieszkasz. Niestety cię nie zastałem. Twój brat zaprosił mnie na imprezkę. 
- Super śpiewasz - usłyszałam głos dziewczyny, która już wychodziła
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam i uśmiechnęłam się do niego
- Nie, po prostu graliśmy w karaoke. - odpowiedział nieśmiało
- Pogramy jeszcze raz? - zapytałam
- Ja też chcę i chłopaki też - usłyszałam głos Harrego dobiegający z kuchni - jakoś musimy się przygotować, w końcu to już za tydzień.
Zaczęliśmy śpiewać jakieś wolne piosenki. Potem Zayn stwierdził, że są za nudne i trochę przyśpieszyliśmy. 
Świetnie się bawiłam. Musiałam się napić, a reszta (Niall, Harry, Louis, Liam i Zayn) dalej śpiewała. Dobrze się dogadywali.
Przed ostatnią piosenką powiedziałam tak dla żartów, żeby Niall z nimi wystąpił w X faktorze. Oni chyba wzieli to na poważnie. Potem okazało się, że blondyn potrafi grać na gitarze. Chłopaki zaczęli wymyślać kolejne piosenki. Szło im fantastycznie, dlatego wszyscy zostali u nas na noc.

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Postanowiłam zrobić śniadanie. W całym domu rozchodził sie piękny zapach naleśników. Kiedy powstawali, rzucili się na nie jak zwierzęta. Też chciałam spróbować mojego dzieła, ale nie dostałam się do niego. Życie.
Po śniadanku poszłam na spacer. Był piekny dzień. W parku usiadłam na ławeczce. Przysiadł się do mnie Niall. 
- Bardzo cię przepraszam, że w tedy sobie poszłam - zaczęłam, a on objął mnie ręką.
- Nie ma sprawy. 
- A tak właściwie gdzie chciałeś mnie zabrać? - zapytałam
- To jest moja sprawa - odpowiedział i uśmiechną się do mnie - kiedyś się dowiesz
- Mam taką nadzieję - wstałam z ławeczki i zaczęłam kierować się w stronę domu - idziesz?
- Tak, poczekaj - podbiegł do mnie i chwycił za brodę. Skierował moje oczy na jego i przybliżył swoje usta do moich. Pocałowaliśmy się. Przeżywałam to jakbym... nie wiem sama. Wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale to był mój pierwszy pocałunek. Następnie chwycił mnie za rękę i dalej ruszyliśmy.
- Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś mnie pokocha - powiedziałam pod nosem, ale on to usłyszał
- Ja też nie - uśmiechnął się - bardzo ci dziękuję
- Ale za co - otworzyłam szerzej oczy
- No za to, że zaproponowałaś, żebym wystąpił razem z chłopakami.
- Daj spokój
~perspektywa Harrego~
Do naszego występu został tylko jeden dzień. Bardzo się stresowałem. 
" A jak odpadniemy od razu?, a jak zapomnę tekstu?..." tylko o tym myślałem.
Mary próbowała mnie uspokajać, ale to i tak nie pomogło. Tylko zrobiłem jej krzywdę. Nie mogłem się powstrzymać i ją uderzyłem. Ja nie wiem co się ze mną dzieje. 
Pobiegła do swojego pokoju, a za nią Niall. 
- Harry, opanuj się -powiedział do mnie wychodząc po schodach
- Ja nie chciałem...
O szóstej wieczorem moja siostra przyszła do mnie do pokoju. Miała podbite oko.
- Przep...
- Zamknij się i mnie posłuchaj - przerwałami - nie oczekuję, żebyś mnie pokochał. Możesz również nazywać mnie jak chcesz. To twoja sprawa. Ale jeżeli zamierzasz mnie bić to możesz się z tąd wyprowadzić. Ja tolerowałam wszystko do tej pory, ale to się zmieniło. Harry musisz nad sobą panować. Jesteś dorosły. Co się stanie jak mnie zabraknie? - było mi bardzo głupio, ale wstydziłem się ją przeprosić. Jednak zebrałem się i to zrobiłem.
- Nie wiem co się ze mną stało. Przepraszam cię. - spuściłem wzrok i przytuliłem się do niej
- Już dobrze smarkaczu, nic mi nie będzie - ona zaczęła przeczesywać moje włosy palcami...


*** BARDZO PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO, ALE BYŁAM ZA GRANICĄ I NIE MIAŁAM DOSTĘPU DO INTERNETU. NASTĘPNYM RAZEM WAS O CZYMŚ TAKIM POINFORMUJĘ***