Tumblr Mouse Cursors

niedziela, 26 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 3

- Mój brat narozrabiał i muszę jak najszybciej wracać. Bardzo cię przepraszam.
- Możemy to kiedyś powtórzyć? - zapytał blondyn. W jego oczach widziałam smutek. Nic nie odpowiedziałam. Nie chciałam wracać, ale musiałam. W końcu Harry jest moim bratem. Kiedy taksówka podjechała wsiadłam do niej, a Niall wrócił na nogach. Było mi go żal. 
Wpadłam do hotelu i zaczęłam się pakować. Emili dziwnie się na mnie patrzyła. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło.
- Co robisz? - zapytała ze zdziwieniem
- Muszę jechać, Harry znowu narozrabiał.
- Ten człowiek cię kiedyś wykończy.
- Nie sondzę - uśmiechnęłam się do niej i poszłam pakować kosmetyki.
Kupiłam pierwszy lepszy bilet do Londynu. Ta podróż nie była zbytnio komfortowa, ale czego się nie robi dla rodzonego brata. 
Po locie byłam bardzo zmęczona, ale od razu pojechalam na policję. Akurat w tedy w mieście musiały być największe korki. Jechałam chyba z półtorej godziny. 
Weszłam na komisariat i zapytałam jakiegoś policjanta z kim mogę porozmawiać w sprawie Harrego. Zaprowadziła mnie do gabinetu. Usiadłam na fotelu i czekałam.
- Witam! John Wait. Pani w sprawie...
- Harrego Stylesa.
- A tak. - powiedział policjant, a ja zaczęłam sie cząść - jeżeli go wypuścimy, będzie musiał odrabiać prace społeczne, 30 godzin dokładniej.
- Rozumiem, czy mogłabym go zobaczyć - bardzo się bałam, rozmowa z policją to dla mnie trudne zadanie
- Oczywiście, nawet go dzisiaj wypuścimy 
- Naprawdę - to była jedyna pozytywna informacja w tym cały zamieszaniu
- Zapraszam za mną - zeszliśmy do izb wytrzeźwień. Zobaczyłam Harrego i podbiegłam do niego.
- Coś ty zrobił? - zapytałam go z nadzieją, że mi odpowie
- Nic, to nie twoja sprawa
- Ładniej - wtrącił się policjant, a następnie chwycił go z ramię i wyszliśmy spowrotem na górę. Kiedy wychodziliśmy z komisariatu Harry przeklnął.
- Opanuj się - powiedziałam, a on na mnie warknął. Z oddali usłyszałam głos policjanta
- Jakby pani miała jakieś problemy to proszę do nas zadzwonić. 
Wsiedliśmy do taksówki. Nie oczekiwałam na wytłumaczenia, wiedziałam, że się nie odważy... ale jednak
- Mary, ja cię bardzoprzepraszam - zdziwiłam się
- Ale za co? - zapytałam się, a w mojej głowie ponawił się obraz małego, miłego Harrego
- Nie wiem co się ze mną stało, jak mnie zabrali to chciałem posprzątać dom, no ale wiesz
- Nie martw się, damy radę. Nie chcę cię martwić, ale masz 30 godzin prac społecznych.
- Wiem. Nie oczekuj, że póżniej też będę miły. - i obraz Harrego z przed lat runął
- Dobrze.
Dalszą drogę przebylismy w ciszy. Było mi smutno. 
Spodziewałam się domu w najgorszym stanie, ale ku mojemu zdziwienu był posprzątany.
- Harry, jak ty to zrobiłeś?
- To nie ja - odpowiedział i wybiegł po schodach.
Zostałam sama. Nagle usłyszałam dzwone do drzwi. Poszłam je otworzyć i zobaczyłamkolegów brata.
- Dzień dobry! My do Harrego. Jest może w domu? - moje oczy robiły się coraz większe, "o co tu chodzi?"- pomyślałam. Wszyscy byli dla mnie tacy mili. Dziwnie sie czułam, ale to było fajne. - a możemy wejśc?
- Tak jasne, przepraszam zamyśliłam się. Zapraszam. Harry jest u siebie. - cała grupa wyszła na górę. 
Włączyłam sobie film, ale po 5 minutach zasnęłam. Obudziłam się rano i popatrzyłam na godzinę. " Co juz 9?!". Szybko poszłam ściągnąć z Harrego kołdę, ale nie było go w pokoju. Na jego biurku zobaczyłam kartkę
"Poszedłem do szkoły, wrócę o 6 po południu"
Zdziwiłam się. Ten tydzień był zarazem straszny, jak i przyjemny. Zaczęłam myśleć, że Harry sie zmieni.
Nagle usłyszałam mój telefon. Szybko go odebrałam
- Dzień dobry! Mówi komendand John Wait. - usłyszałam znajomy głos i zaczęłam się obawiać
- Tak, my sie już znamy... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz